Crostini z mozzarellą, pomidorem, grillowanym bakłażanem i odcieniem zbrodni...

...czyli szynką konserwową. Tak, tak, wiem, że to udające wędlinę świństwo i mam to w nosie, bo lista książek do kupienia wydłuża się, w przeciwieństwie do ilości pieniędzy. Crostini także nie są prawdziwymi crostini, bo te przygotowuje się z białego chleba, naciera oliwą i czosnkiem i doprawia solą oraz pieprzem. Ja ograniczyłam się do wycięcia z pełnoziarnistych tostów pociesznych kółek, ale niech będzie, że to crostini, okej?

Zeżarłam przy tej robocie okrawki z pięciu kanapek, jajko, które usiłowałam upiec w kształcie kółka, wlewając je do okrawka tosta (nie udało się) i obierki z całej kuli mozzarelli. Poskutkowało to tym, że kiedy zasiadałam do obiadu (obiad z przystawek, coraz lepiej) byłam opchana do granic możliwości. W związku z tym przepis polecam osobom z wyjątkowo żarłocznym psem lub partnerem u boku. Równie żarłocznym.

Składniki:
kromki pieczywa,
kula sera mozzarella,
pomidorki koktajlowe,
czarne oliwki,
sałata lodowa,
bakłażan,
ohydna, wodnista szyna z Lidla.

Przygotowanie:
Bakłażana osolić, odstawić na 15 minut, potem opłukać i wysuszyć. W tym samym czasie szklanką wyciąć kółka z tostów. Zjeść okrawki. Mozzarellę pokroić na plastry i przy pomocy kieliszka wykroić mniejsze kształty. Zjeść okrawki. Stosowną ilość kanapeczek z mozzarellą i szynką (też wykrojoną) wsadzić do piekarnika i podgrzać do momentu roztopienia się sera. Bakłażana grillować w opiekaczu przez pięć minut i razem z salatą, pomidorami i oliwkami ciachać wedle uznania. Z j e ś ć  o k r a w k i. Dalej już sobie poradzicie, prawda?

2 komentarze:

Dorota Dołęga pisze...

Joł. To jest już zboczenie estetyczne, żeby układać w ten sposób oliwki. Opchałam się dziś do nieprzytomności meksykańskimi naleśniorcami i chyba przy najbliższej okazji zaryzykuję te z bananami, bo ten przepis brzmi w moich uszach jak poezja.

Ola Loobeensky pisze...

Wiesz, ja chyba czuję potrzebę odreagowania -nastu lat jedzenia ciepniętych na talerz mielonych i schabowych i tak dalej, w związku z czym to całe układanie, wycinanie i wymyślanie, a potem fotografowanie sprawia mi straszną radochę :)

Bananowe to mój mały hicior, ale są taką bombą, że nieprędko ponownie je zrobię :D

Smacznego!