Naleśniki z mięsem mielonym...

...czyli dlaczego niektórym potrawom nie należy robić zdjęć, choćby nie wiem jak były smaczne. Proszę wierzyć mi na słowo; nawet przez minutę nie zastanawialiśmy się, czy wyciągnąć aparat i jakoś zilustrować ten przepis. Zabraliśmy talerze i oddaliliśmy się celem wchłonięcia. Ach, jeszcze kilka słów co do samego przepisu - znaleziony w sieci, zmodyfikowany przez nas. W oryginale widnieje 50g mięsa (500g to akurat moja nieuwaga i niezamierzona fantazja, ale było dobre, więc zostawiamy), po pół papryki zielonej, żółtej i czerwonej, jeden ząbek czosnku, a z przypraw, poza solą i pieprzem, figuruje wyłącznie papryka mielona oraz tymianek.

Składniki (na 3 porcje, po dwa naleśniki na osobę):
6 cienkich, naleśnikowych placków
500g mięsa mielonego wieprzowo-wołowego,
2 papryki: czerwona i żółta,
2 pomidory,
duża cebula,
3 łyżki oleju,
kilka ząbków czosnku (myśmy użyli czterech),
papryka słodka i ostra,
oregano,
majeranek,
szczypta chili,
sól i pieprz.

Przygotowanie:
Paprykę i cebulę zeszklić na oleju, dodać mięso i smażyć, aż będzie gotowe. Ciepnąć do tejże mamałygi dwa obrane ze skóry pomidory, pokrojone w kostkę, a także czosnek, przeciśnięty przez praskę oraz wszelkie proszki i dekokta do smaku. Myśmy solidnie sypnęli temi przyprawami, zwłaszcza papryką obojga rodzajów. Należy uważać z jednoczesnym dodawaniem pieprzu i chili - czasami lepiej z czegoś zrezygnować i nie paść z ręki Scoville'a. Rozbrajająco bulgoczące nadzienie zostawić na małym ogniu, coby trochę odparowało, a następnie wykładać na jeden naleśnikowy placek i zawijać. Teoretycznie po tych wszystkich zabiegach powinno się taki zawój obsmażyć  na oleju, tyle że perspektywa większej ilości tłuszczu podziałała na mnie dość odpychająco. Rafał przed zwinięciem nałożył sobie na pomidorowo-mięsny miks kilka paseczków sera; pomysł bardzo niegłupi i w zasadzie zgodny z oryginałem, polecającym wymieszanie gotowego nadzienia z pięcioma łyżkami startego parmezanu.


*Ha, bzdura, już wiem, o co chodziło! Każdy naleśnik ma zostać zrolowany z jednego placka, natomiast moje rozbiegane oczy z niewiadomych powodów podpowiedziały mi dwa, mało tego! jeden miał być nakrywany drugim i dopiero wtedy zawijany! O Mater Dei! Nie dziwota, że się rozlazło!

Brak komentarzy: